HISTORIA RASY

Nie ma chyba drugiej tak tajemniczej i owianej mitami rasy jak mastif tybetański. 
Do khyi - jak go nazywają w jego ojczyźnie jest powstałą na Wyżynie Himalajskiej formą psa domowego. Jest uważany za przodka wszystkich ras dogowatych. Znajduje to poparcie w antycznych tekstach
 i wizerunkach psów znajdujących się na aryjskich płaskorzeźbach. 
Najstarsze wzmianki o tej rasie pochodzą z 1121 r. p.n.e., kiedy to lud Liu- żyjący w zachodniej części Chin, podarował cesarzowi Wu Wang psa o imieniu Ngao, który miał być wysoki na 4 stopy (120 cm). Wizerunek doga tybetańskiego  pojawia się również na kamieniu granicznym z 1000 r. p.n.e. 
Rzeźba pokazuje dużego, twardowłosego psa o zakręconym ogonie i stojących uszach. 
Również Arystoteles i Megasthenes (327 r. p.n.e.) opisuje go jako zwierzę o mocnej budowie kości, 
dużej głowie i szerokiej pufie. Arystoteles reprezentował opinię, że psy Tybetańczyków powstały 
ze skrzyżowania tygrysa i psa. Nieco dokładniejszy opis podaje Marco Polo (1254-1324), 
który w roku 1271 odbył podróż do Azji i dotarł do Pekinu. Jego doniesienie o psach Tybetu 
w tłumaczeniu brzmi następująco: "Muszę także powiedzieć, że w tym kraju (Tybecie) żyje wiele zwierząt, które dostarczają piżma. Lud tego kraju posiada dużo potężnych i szlachetnych psów, które oddają duże usługi przy łapaniu piżmowców. Trzymają oni (lud tybetański) dogi tak duże jak osioł, 
które doskonałe są do polowania na dzikie zwierzęta, a także dzikie woły".
 Przez następnych 500 lat nie znajdujemy żadnych wzmianek na temat baśniowych psów Tybetu.
 Dopiero w XIX w. pojawiają się znowu opisy tych zwierząt, pochodzące z relacji podróżników.  
Z przytoczonych relacji wynikało, iż Tybetańczycy traktowali swoje psy jako zwierzęta pomagające im przy wypasie bydła i broniące stada przed wilkami i niedźwiedziami. Były również używane do polowania 
na te ostatnie. Psy musiały być sprawne, przystosowane do panujących, często ekstremalnych warunków, bez zarzutu wykonujące swą pracę. Mastify tybetańskie były również stróżami osiedli ludzkich: 
namiotów, domostw i klasztorów. Przy gęstości zaludnienia wynoszącej zaledwie 3 mieszkańców na km kw. i dużej liczbie grasujących złoczyńców, mieszkającym na wsiach ludziom każdy obcy wydawał się podejrzany. Ponieważ nie znali oni zamykanych na klucz drzwi, musieli stworzyć własny system, 
dzięki któremu mogliby kontrolować dostęp do swoich domów czy namiotów. 
Obozowiska były więc otoczone przez psy przez co stawały się niedostępne dla nieznajomych. 
Jeśli w polu widzenia pojawiał się ktoś obcy psy zaczynały szczekać, zastępując w ten sposób dzwonek 
do drzwi. Jeśli obcy chcieli wstąpić do obozu, a nie tylko przejść obok niego, zatrzymywali się w odległości nie mniejszej niż 100 m., odpowiednio głośno przedstawiali się i wyjawiali cel swych odwiedzin.
 Psy te miały odstraszać nie tylko obcych i zwierzęta drapieżne lecz także ciekawskich sąsiadów. 
Wiązane przed wejściem do namiotu umożliwiały swojej rodzinie utrzymanie, mimo braku drzwi, 
pewnej sfery intymności. Ze względu na ich stróżujący charakter preferowanym umaszczeniem była barwa czarna podpalana, ponieważ uważano iż  psy o takim umaszczeniu najlepiej ukryją się w ciemnościach nocy. Powinny mieć również nad oczami jasne kropki (drugą parę oczu), ponieważ dwie pary oczu widzą lepiej niż jedna. Tybetańczycy wierzyli też że te "drugie oczy widzą" gdy pies odpoczywa.
 Dzięki nim odstrasza również demony i złe duchy. Do khyi był również używany do przenoszenia towarów. Przełęcze i górskie ścieżki są w Tybecie tak wąskie, że bardzo często na zwierzęta juczne nie nadają się osły czy muły ale właśnie psy. Aby podkreślić imponujący wygląd grzywy i głowy do khyi zakładano na szyję krzaczastą kryzę z długich farbowanych włosów jaka. 
Czasami między frędzle kryzy dowiązywano czarno-białe "oka", które w magiczny sposób miały chronić tego, kto je nosi. Od połowy XIX w. dogi tybetańskie zaczęto sprowadzać do Europy, 
przede wszystkim do Anglii, gdzie traktowane jako oddzielny gatunek zwierząt trafiły do ogrodów zoologicznych. Ich posiadanie było również obiektem przechwałek w wyższych sferach. 
W roku 1847 mastifa tybetańskiego w prezencie od lorda Hardinga otrzymała królowa Wiktoria, 
a w roku 1876 2 psy tej rasy przywiózł do Londynu książę Walii. Rozpowszechniona, fałszywa zresztą opinia, że do khyi trzymane poza swoją ojczyzną ulegają szybkiej degeneracji na wskutek braku rozrzedzonego górskiego powietrza spowodowała, iż psy przywiezione w tym okresie nie zostały użyte 
do hodowli. Jednak to właśnie w Anglii rozpoczęto hodowlę tej rasy. Dobre stosunki Angielki Irmy Bailey łączące ją ze szlacheckimi rodami tybetańskimi, umożliwiły jej nabycie w roku 1928 pięciu psów tej rasy. Hodowla zaczęła się bardzo obiecująco i od roku 1932 była kontynuowana przez P. Batersa.
 Do dnia dzisiejszego linia ta wymarła jednak całkowicie. Po roku 1959 po wpływem chińskiego reżimu psy te zostały zdziesiątkowane. Traktowane jako specyficzne zwierzęta regionu były często darowane przez rządy państw graniczących z Tybetem politykom zachodu np. rząd Nepalu podarował 2 psy do khyi prezydentowi Eisenchowerowi. W roku 1975 w Stanach Zjednoczonych przyszedł na świat pierwszy miot psów tej rasy, pochodzących od psów przywiezionych z rejonu Tybetu. W 1979 r. hodowlę rozpoczęto w Holandii i Niemczech zaś w 1980 r. w Szwajcarii a 3 lata później w Szwecji i Francji.
  Do Polski trafiły w roku 1995 sprowadzone przez "Bartoszową Zagrodę" z czeskiej hodowli Alatnacs. Dog tybetański jest psem stróżującym. Z całą pewnością nie wypuści ze swojego rewiru obcych "przetrzymując" ich tak długo, aż nie przyjdzie któraś z należących do rodziny osób. Pies ten czuje się pełnoprawnym członkiem sfory, co uwidacznia się potrzebą przebywania "ze swoimi bliskimi".
 W ludzkiej rodzinie staje się często prawdziwym pieszczochem. Nie wystarczy mu więc kontakt z ludźmi tylko podczas karmienia. Pies ten musi mieć świadomość, że wokół niego żyją ludzie należący do jego stada, musi ich widzieć lub słyszeć. Jeśli ze swojego miejsca będzie mógł co jakiś czas upewnić się, 
że wszystko jest w porządku, całymi godzinami, aż do chwili, kiedy przywoła go jego pan, 
będzie leżał bezczynnie i na pozór obojętnie. Należy pamiętać o podstawowej zasadzie: pies będzie takim na jakiego go wychowamy. Mastif tybetański ma szczególnie rozwinięty instynkt przywiązania do domu 
i do rodziny. Łatwo przystosowuje się do różnych stylów życia i jest wyrozumiały i cierpliwy dla dzieci


            


Wszelkie prawa zastrzeżone © Bartoszowa Zagroda 2007
webdesign by M.Osuch